Był rok 1995. Pamiętam jak dziś, że wtedy wyobrażałam sobie jak to zrobię karierę "nad wielką rzeką" a przepiękne Nadodrze widywałam jedynie...w serialu o J-23 a moim idolem jak i "ukochanym" ale nie takim w realu tylko zza telewizora bo był to czas kiedy to nie uczyłam się tylko siedziałam tak jak teraz w domu i oglądałam TV no i kiedy wtedy to był na topie ten Hans Kloss to ja upodabniałam się do niego nosząc moro ciuchy i śpiewając tenże oto utwór jaki wtedy był na topie w disco polo:
Wiecie co-ja nie tylko wtedy w tychże latach 1994-1996 bawiłam się w Lady Oscar ale i również uwielbiałam Klossa. Wtedy to były inne czasy ale zza szklanego ekranu widywałam owe cudowne W/NO jednak że to się nazywa "Nadodrze" dopiero dowiedziałam się daty 4.04.1999 gdy to wyemitowano film "Farba" z Agnieszką Krukówną w roli tytułowej "Farby" jaka miała na imię Marta i zaszła w niechcianą ciążę a życie jedynie z czego znała to z kolorowych magazynów i telewizji. Żyła prawie jak ja z tym,że ja nie byłam, nie jestem i nigdy nie będę w ciąży co mi przypisywano jak zaczęłam tyć po psychotropach i w rok moja waga mi podeszła o 30 kg więcej z powodu farmakologicznego leczenia!!!
Znając życie z kolorowych czasopism jak i przyjaźniąc się z takim "Cypem" jakiego miała Farba z tego filmu wówczas człowiek myślał sobie, że życie potoczy się jak bajka ale bajką nie jest i nie było... Tak więc i moje życie gdy już przybyłam tego 5 marca 2005 roku na Nadodrze nie przypominało w niczym życia tego jakie miał Hans Kloss tylko raczej przypominało mi o różnych sytuacjach jakie normalnie chciałabym zapomnieć ale te sytuacje ze mną były jak i zostaną z człowiekiem jako jego przeszłość...
Nadodrze było mi lekcją życia. Było mi jak teatr a jego deski peronu 2 przypomniały mi jakie role musiałam w życiu zagrywać tak aby zyskać uznanie. Nadodrze nauczyło mnie, że tylko samotnie mogę przejść przez życie bez wrednych znajomych czy ogółem tylko ono przy mnie trwało. Czy to był dobry wybór aby za filmem "Farba" pojechać na Nadodrze??? O wiele bardziej mi to znany wybór niż abym to miała pojechać do Bensheim by szukać swojego Florian'a niż to,że na Nadodrzu szukam swej przyjaciółki-Michaliny jaką to tam poznałam daty 1.10.2005 w niedzielę w urodziny swego brata...
Gdy był rok 1995 nie było mnie jeszcze na W/NO a co za tym idzie moja koleżanka Marron z Milanówka wówczas szalała za Sailor Moon i pewnie nie raz wcielała się w rolę Usagi i marzyła by poznać swojego Tuxedo. Ja wtedy szalałam ale za "Klossido" czyli za tym cudownym Hansem Klossem jaki to przystojny i w mundurze skradał serca niejednej kobiecie z mego pokolenia...

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz